Nazywam się Piotr i mieszkam we Wrocławiu. Moja historia z jąkaniem zaczęła się, gdy miałem około czterech lat. Na początku to były drobne zacięcia, które rodzina traktowała z przymrużeniem oka – „wyrośnie z tego”. Ale nie wyrosłem.
Rodzice zaczęli szukać pomocy. Trafiłem do kilku logopedów, uczestniczyłem w zajęciach grupowych i indywidualnych. Uczyłem się oddychać przeponą, robić pauzy, przedłużać sylaby. Efekty? Różne. Raz lepiej, raz gorzej. Najgorsze było jednak to, że każde kolejne niepowodzenie zniechęcało mnie do mówienia. Miałem wrażenie, że moje zdanie się nie liczy, skoro i tak nikt go nie dosłucha do końca.
💬 Mówienie jako stres
Szkoła to była dla mnie największa walka. Nie kartkówki, nie WF – tylko czytanie na głos i odpowiadanie przy tablicy. Pot zalewał mi ręce, serce waliło jak młot. A kiedy już coś powiedziałem, pojawiały się śmiechy albo spojrzenia pełne litości. Nic nie rani tak bardzo, jak wzrok nauczyciela, który patrzy na ciebie z politowaniem.
📉 Kiedy terapia nie pomaga…
Próbowałem różnych metod – klasycznych i alternatywnych. Z czasem przeszedłem w dorosłość z przekonaniem, że tak już będzie. Przestałem chodzić na terapię, ale temat jąkania nie zniknął z mojej głowy. Był ze mną wszędzie – w sklepie, przy zamawianiu kawy, na randkach, w pracy. Unikałem telefonów, small talku, prezentacji. Miałem dość życia na pół oddechu.
💡 Przełom
W pewnym momencie zauważyłem coś dziwnego – kiedy byłem w luźnej atmosferze, trochę po piwie albo w gronie najbliższych, mówiłem znacznie lepiej. To dało mi do myślenia. Skoro potrafię mówić płynnie w sprzyjających warunkach, to problem nie leży w samych słowach. Może chodzi o napięcie, presję, lęk?
Zacząłem samodzielnie pracować nad sobą. Medytacja, ćwiczenia oddechowe, praca z emocjami, ekspozycja na sytuacje stresowe. Prowadziłem dziennik, w którym zapisywałem, kiedy jąkam się najbardziej, co czuję, jak reaguję. Nie było łatwo, ale z czasem zacząłem odzyskiwać kontrolę nad głosem. Dosłownie i metaforycznie.
🔁 Dziś mówię głośno
Po roku intensywnej pracy udało mi się niemal całkowicie wyeliminować jąkanie. Jasne – mam gorsze dni, jak każdy. Ale nie chowam się już w cieniu. Mówię. Dzwonię. Występuję. I co najważniejsze – nie wstydzę się.
Dziś wspieram inne osoby, które zmagają się z tym problemem. Piszę, rozmawiam, prowadzę spotkania. Bo wiem, że to, co kiedyś było moim największym kompleksem, dziś może być siłą.
📂 Kategoria:
Zdrowie psychiczne mężczyzn